Carrie Henn westchnęła, ledwo udaje jej się skupić na nim, gdy wymyka się z ubrania. "Tak, przepraszam kochanie, ale już czas, żebyś poszła", powiedziała Carrie Henn, kiedy włożyła ten zamglony pasek szaty, który siedział luźno na jej ramionach i z powrotem. Po tym jak był zupełnie nagi, Carrie Henn zauważyła, że wyciągnął z walizki czystą, białą bawełnę. "Czy to jest to, czego szukasz?" Carrie Henn zastanawiała się, kiedy wyciągał ją z walizki. Podał jej go, a Carrie Henn go powąchała. Nie była brudna, pachniała łagodną lawendą i jakimś tajemniczym płynem czyszczącym. Carrie Henn chwyciła go mocniej i wzięła do rąk, czyszcząc ciało do ostatniej części, nie wiedząc, czego się spodziewać. Kiedy uczucie pożądania minęło, Carrie Henn uśmiechnęła się do niej. "W porządku, panno..." "Tęsknił za tobą, prawda?" "Śmiał się. Nagle zobaczył jej oczy. Były wilgotne, niewidoczne. Łzy szoku wypełniły jej oczy, a po policzku ześlizgnęła się strużka łez. Nie odzywała się, a Carrie Henn zdała sobie sprawę, jak bardzo jest smutna i zdezorientowana. I to był czas. Pamiętał tę scenę z pierwszych kilku wizyt. Byli w Shady Pines Condominium w Pahrump. .